Co może być trudniejsze od wygranej walki z rakiem?

Po wczorajszej bombie kalorii, dzisiaj prawdziwa motywacyjna bomba! Nie mam tu na myśli motywacji ograniczającej się tylko do zmiany sylwetki, ale do walki o własne życie! Nie przesłyszeliście się! Poznajcie Jarka – największego gladiatora z jakim miałem przyjemność do tej pory trenować. 

Jarek to facet, który wygrał najważniejszą bitwę w swoim życiu, mianowicie, pokonał nowotwór. Długotrwała, ciężka chemia doprowadziła do wzrostu wagi rzędu 20 kilogramów. Unieruchomienie lewego stawu ramiennego w pozycji przywiedzenia horyzontalnego doprowadziła do ograniczenia zakresu ruchu, zaniku mięśni, osłabieniu siły mięśniowej oraz patologicznego ustawienia barku w nadmiernej elewacji przedniej. Dlatego Jarek postanowił zawalczyć jeszcze raz. Tym razem o swoją funkcjonalność, poprawę jakości życia oraz lepszy wygląd i samopoczucie. 

Każdy trening jest wykonywany na 110% z pełnym zaangażowaniem oraz skupieniem. Dlaczego zwracam szczególną uwagę właśnie na skupienie? Chciałbym zmieniać niechlubny obraz jaki tworzy się nad szeroko rozumianą branżą fitness. Trening siłowy to nie tylko bezmyślne machanie sztangą „dla większego bicka”. To narzędzie które przyniesie nam coś więcej niż tylko poprawę wyglądu. Właściwie ukierunkowany może przybrać wręcz postać swoistej rehabilitacji (MTT- medyczny trening terapeutyczny).

Przygotowując się do ułożenia tego konkretnego planu treningowego w pierwszej kolejności skontaktowałem się z fizjoterapeutą, z którym Jarek pracował od początku swojej rekonwalescencji. Nie bójmy się tego typu konsultacji. Nie świadczą one o braku wiedzy, lecz o profesjonalizmie naszych działań, szacunku do podopiecznego/pacjenta oraz o naszej pokorze. 

Chciałbym aby po przeczytaniu tych kilku zdań w Waszym życiu wybuchła ta „BOMBA MOTYWACJI” i zrobiła okrutne spustoszenie! Nie bójcie się walczyć o swoje marzenia i cele. Osoby, które nie chcą znajdą powód, osoby które chcą znajdą sposób. Szukajcie sposobu!